piątek, 29 sierpnia 2014

POLSKIE ZIOŁA - dziewanna

DZIEWANNA DROBNOKWIATOWA

Kocham to co daje nam Matka Natura. Rozkoszuję się pięknem kwiatów, uwielbiam zapach ziół. Korzystam z ich ukrytej mocy i oddaję się ich działaniu. 

Mam ogródek i dziś już wiem, że nie przypadkiem natura sprawiła, iż rozrosła się w nim piękna dziewanna. 





Dziewanna - lecznicza panna
Znana była już w starożytności, w Polsce jest używana również od niepamiętnych czasów w lecznictwie. 
Do celów leczniczych wykorzystuje się kwiaty i liście. Kwitnie lipiec - wrzesień. Ciekawostką jest to, że każdy kwiat kwitnie tylko przez kilka godzin, zbiorów należy dokonywać bardzo delikatnie.
Liście dziewanny mogą być opatrunkiem na rany. 

Dziewanna zawiera w sobie mnóstwo składników odżywczych. Są to saponiny, związki śluzowe, żywice, flawonoidy, olejki eteryczne, kumaryna. Działa leczniczo przede wszystkim na układ oddechowy, leczy chore gardło, stany zapalne oskrzeli, kaszel, chrypkę i astmę. Warto więc kiedy jest taka potrzeba zalać dużą łyżkę kwiatów szklanką wrzącej wody.

Dobroczynne działanie wykazuje również na układ pokarmowy, w przypadku nieżytu żołądka, jelit  przy chorobach wątroby i biegunkach. Ma właściwości dezynfekujące, zewnętrznie stosujemy na rany, owrzodzenia i hemoroidy. Nalewki z kwiatów stosuje się doustnie, można też do nacierania bolących stawów i kości. Możemy ją także zaparzać w połączeniu z innymi ziołami np. z tymiankiem, podbiałem. 

Zbiera się ten surowiec lekarski od lipca do września i szybko  suszy na słońcu. Przechowuje się w zamkniętych słoikach z daleka od światła i wilgoci.









Jak stosować:
Herbatka na katar:
- wsypać łyżkę suszu do szklanki i zalać wrzącą wodą. Odstawić na 10 minut, przecedzić. Ewentualnie można posłodzić miodem. Pić gorącą co 12 godzin.

Napar rozgrzewający:
- zmieszać w równych porcjach: prawoślaz lekarski, eukaliptus, dziewannę. 1 łyżkę mieszanki wsypać do szklanki i zalać gorącą (nie wrzącą) wodą, pozostawić pod przykryciem 10 minut, przecedzić. Pić gorący napój co 8 godzin. W ten sposób złagodzimy objawy przeziębienia.

Irena Orłowska napisała super książkę "Leczenie energią kwiatów". Cytuję w ślad za nią co pisze o DZIEWANNIE.

"Daje poczucie sprawiedliwości, moralności, poszanowania dla innych ludzi, ich przekonań i opinii. Pomaga podjąć decyzję, jaki kierunek obrać w życiu. Intuicyjnie otwiera świadomość i rozwija wiarę we własne siły"

p.s. Ja już wiem z jakiego powodu w moim ogrodzie rozrosły się tak pięknie dziewanny i to w miejscu bardzo dla mnie widocznym. One utwierdzają mnie w moich decyzjach i przekonaniu, że idę właściwą drogą. Kiedy czasem powątpiewam, wychodzę na taras, spoglądam na dziewannę i......już mam podpowiedź.

Pomyślcie, może i u was kochani mogłaby zamieszkać  taka przepiękna LECZNICZA PANNA?

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

CZARODZIEJSKIE CIASTO


CIASTO Z BORÓWKAMI - bezglutenowe


Niedzielny dzionek zaczął się dla nas bardzo wcześnie. Wstaliśmy o 5.30 wiedząc, że każdy od rana ma zaplanowane swoje przedsięwzięcia.
Wypiliśmy tradycyjnie małą kawkę z ekspresu, syn udał się do pracy (niedzielny dyżur), a ja z moim mężem poszłam na 6.30 do kościoła.
Wiem, niektórzy z was pomyślą "wielkie wydarzenie". Dla nas udział we mszy świętej jest okazją do wyciszenia i ukojeniem po całym tygodniu pracy. Zaspakajamy wtedy potrzeby duchowe, które są równie ważne, jak potrzeby ciała i umysłu.
Ale o tym więcej może innym razem...?

Tak się wczoraj złożyło, że o g. 10.00  byłam już w domu sama, mąż udał się na zajęcia (doskonali swoje predyspozycje bioenergoterapeutyczne). W jednej chwili zrobiło się pusto i cicho. Lubię czasami taki klimat, lecz wczoraj niekoniecznie.
Moją głowę od piątku przepełniał pewien problem ludzi nam bardzo bliskich. Cały czas myślałam tylko o tym, co mogę dla nich zrobić. 
Działałam różnymi znanymi mi metodami na odległość, to coś niesamowitego...

Po jakimś czasie przyszła mi do głowy myśl, "hej, zajmij się czymś". Wtedy już wiedziałam, że to sposób na zmianę nastroju. Pomaszerowałam do kuchni, aby upiec ciasto. Poczułam przypływ wielkiej energii, ciasto piekłam z intencją miłości. Tworząc je posiłkowałam się po części pomysłem z "krainy szczęśliwości" autorstwa Fuchsi. 

Bezglutenowe ciasto borówkowe

Składniki na małą keksówkę:

 - 10 dag. mąki kukurydzianej
- 7 dag. mąki ryżowej lub migdałowej
- 15 dag cukru brązowego
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 małe jaja
- 200 ml. naturalnego jogurtu
- 3 łyżki oleju (u mnie sezamowy)
- szczypta soli
- ok 2 szklanek borówki amerykańskiej przesypanej lekko kaszą manną, ona zabezpiecza przed opadaniem owoców na dno.
- można dodać odrobinę ekstraktu waniliowego, cytrynowego bądź innego.

Sposób wykonania:

Wymieszać mąkę, cukier, sól, proszek do pieczenia w jednej misce. W drugiej jaja, jogurt, olej i  aromat. Mokre składniki łączymy z suchymi i mieszamy dokładnie do uzyskania jednolitej masy. 




Na koniec dodajemy owoce. Ciasto przekładamy do keksówki (u mnie silikonowa), wstawiamy do nagrzanego piekarnika - 175 stopni. Pieczemy ok. 40 minut (do tzw. suchego patyczka). Ciasto konsystencją przypomina ciasto mufinkowe.





Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem lub polewamy rozpuszczoną czekoladą.




Jeszcze gorące, a już wygląda apetycznie.


Wczoraj to ciasto borówkowe trafiło do ludzi, którzy byli ......smutni.
Stał się CUD  powiedzmy, że za tego ciasta przyczyną zrobiło się u nich cieplej, milej i .....

Nie trzeba dużo mówić,  jestem wierna mojemu credo ŻYCIE JEST CUDEM!!!

Kochani pieczcie to ciasto, może i Wam czasem przywróci radość i nadzieję. Ono jest czarodziejskie.



sobota, 23 sierpnia 2014

PORA NA POMIDORA


SOS POMIDOROWY NA ZIMĘ


Powszechnie wiadomo, że pomidor pochodzi z Ameryki Południowej (najprawdopodobniej z Meksyku).
Pierwsze pomidory przypominały bardziej jabłka o kolorze złocistym, zwano je tomatl "złociste jabłko". Dzisiejsza polska nazwa wywodzi się z francuskiego pommd'or i także oznacza "złociste jabłko" - pomidor.

Ten cudowny dar natury długo był uważany za trujący, a później uprawiano go tylko w celach ozdobnych i jako zioło. W europejskiej kuchni to warzywo jest stosunkowo młode. 
Dopiero w XIX w. zmieniło się, odkryto wtedy pomidora wartości kulinarne i nie tylko.

Dzisiaj wszyscy spożywamy pomidory pod różną postacią: w sosie, w sałatkach, surówkach, sokach, koktajlach...
Lecz czy mamy świadomość, że spożywając pomidory dajemy sobie porządną porcję wartości odżywczych i leczniczych?
Pomidor zawiera duże ilości Wit. C, która zwiększa odporność organizmu. Wit. E, która korzystnie działa na skórę i oczy. Wit. z grupy B, które wzmacniają układ nerwowy. Wit. PP wpływającą na metabolizm cukru i cholesterolu we krwi oraz Wit. K, która ma właściwości przeciwzakrzepowe.
Do tego różne makro i mikroelementy, m.in. potas, wapń, żelazo, miedź...
Należy również dodać do tego wszystkiego istotny składnik, którego wartości są nieocenione dla każdego ludzkiego organizmu - likopen, czerwony kolor - naturalny barwnik - karotenoid o właściwościach antyoksydacyjnych czyli ochraniających komórki. One zmniejszają ryzyko wystąpienia różnych chorób.

Ciekawostką jest to, iż likopen występuje w większych ilościach w pomidorach przetworzonych niż świeżych, a jego przyswajalność dla organizmu jest bardzo prosta.

Pomidory są zasadotwórcze ze względu na dużą zawartość soli mineralnych i wapnia oraz fosforu. Działają odkwaszająco, oczyszczająco i lekko moczopędnie. Pomidor działa dobrze na układ trawienny, zalecany jest w diecie bo poprawia perystaltykę jelit, a sok pomidorowy wspomaga procesy trawienne i polecany jest dla osób z problemami układu pokarmowego. Osoby z chorobami wrzodowymi, dwunastnicy, woreczka żółciowego, wątroby powinny być ostrożne przy spożywaniu pomidorów. Powinny pamiętać o obraniu pomidora ze skórki, rozmiękczeniu go i spożyciu lekko podgrzanego; dotyczy to także soku.

O zaletach zdrowotnych można byłoby pisać jeszcze wiele i o różnorodności odmian pomidora również.
Dania z wykorzystaniem pomidorów z pewnością królują na każdym stole szczególnie w okresie ich bogatego zbioru.

W naszym ogrodzie rośnie kilka krzaczków wyhodowanych z nasionka przez moją koleżankę Elkę. Są malinowe, koktajlowe i zwykłe. Wszystkie owocują, są przepyszne. Najważniejsze, że naturalne i  bez nawozu. Zjadamy je na bieżąco, codziennie. Do przetworów na zimę po prostu jest ich za mało.






Dzisiaj na pobliskim targu kupiliśmy pomidorki malinowe z których zrobiłam sos na zimę. Wykorzystam go jak zwykle do zupy pomidorowej, spaghetti lub wypijemy go ze smakiem.

W przerabianiu pomidorków pomagał mi mój syn, to znacznie skróciło czas pracy, bo produkcja sosu jest prosta, ale czasochłonna.

Sos - składniki:
- 6 kg. pomidorów malinowych lub podłużnych
- 3 dag. soli
- 3 dag. cukru brązowego
- pieprz do smaku, ok. 1 łyżki

Sposób wykonania:

Pomidory porcjami oparzam wrzątkiem, przelewam zimną wodą i obieram ze skórki. Kroję na dość małe kawałki. 





Następnie przepuszczam przez maszynkę elektryczną i gotuję w dużym garnku, najlepiej niskim i szerokim - na wolnym ogniu. 





Do gotującego się soku dodaję przyprawy. W czasie gotowania zbieram z powierzchni sosu szum, który się tworzy. Sos gotuje ok. 1 godziny w tym czasie wygotowuje się część, pozostaje mniej - więcej połowa.



 Następnie przelewam sos do czystych słoiczków, w które wcześniej wrzucam po ziarnku ziela angielskiego (daje ono dodatkowy fajny smaczek). Zakręcone słoiki ustawiam na blaszce w zimnym piekarniku. Ustawiam temperaturę 125 stopni i czas - 1 godzina. Potem uchylam drzwiczki piekarnika i zostawiam do wystudzenia lub wystawiam słoiki na kratkę na blacie kuchennym i przykrywam je kocem, zostawiając do następnego dnia.




Zachęcam do robienia przetworów z drogocennych pomidorów! Warto "inwestować" w swoje zdrowie!





wtorek, 19 sierpnia 2014

MOJE PASJE KULINARNE - naleweczki



NALEWKA Z PŁATKÓW DZIKIEJ RÓŻY

nalewek ciąg dalszy...

Uwielbiam to zajęcie, ciągle poszukuję nowych recept i doskonalę swoje naleweczki. Moi Panowie (mąż i syn) są dobrymi pomagierami, dzielnie czynią powinność polegającą na dostarczeniu wymaganego produktu do nalewki. Tym razem oboje udali się na łąkę, aby nazbierać płatki dzikiej róży. Najlepsza odmiana do nalewki to Rosa rugosa (róża pomarszczona).




Kolejny etap pracy to pozbycie się małych stworzonek, które w płatkach róży mają swoje domki. Kiedy poczują, że nie są na swoim terenie, grzecznie opuszczają swoją siedzibę. Tylko trzeba dać im troszkę czasu na to.




No, mała chwilka i płatki są czyste. Teraz wielka przyjemność, mam okazję dotknąć każdy zebrany płatek. Płatki są miękkie i aksamitne, już pracują moje zmysły. Aromat roztacza się po całym pokoju, ach jak mi dobrze...choć jest to czasochłonne to jednak konieczne. Należy obciąć białe końcówki płatków - wydzielają one goryczkę, a naleweczka ma być słodka.


Zrobione, teraz ciąg dalszy:

2 garście płatków róż ugnieść w słoiku i zasypać 1 cm. warstwą cukru, dalej kolejne dwie garście, i znów cukier. Tak postępujemy do wyczerpania płatków lub do uzyskania 3/4 zawartości słoika. Bogatsza wersja, to zamiast cukru - miód. Uciskamy lekko zawartość, wykorzystuję do tego gałkę do ucierania ciasta. Kiedy warstwy są ułożone zalewamy wódeczką (nalewka będzie delikatniejsza) lub spirytusem (nalewka mocniejsza). Słój zamykamy, odstawiamy w ciemne miejsce na 6 tygodni. Po tym czasie nalewkę z płatków filtrujemy przez gazę i zlewamy do karafki. Nalewka z płatków dzikiej róży jest przepyszna i ma piękny kolor.




Z płatków róży pomarszczonej, przygotowuję również inne specjały: konfiturę, sok, suszę płatki i wykorzystuję je do herbatek..., ale o tym innym razem.


Cytuję za Ireną Orłowską z książki "Leczenie energią kwiatów"

Dzika Róża - Rosa canina:

Eliksir, skutecznie znosi apatię, lenistwo, obojętność. Budzi energię i radość życia. Stosuje się też przeciwko rezygnacji, smutkowi i przemęczeniu. Wzmaga żywotność i chęć rywalizacji.


! 

Pozdrawiam Was Kochani różowo, znaczy... różano!

piątek, 15 sierpnia 2014

CZAS NA RELAKS


ALE W KOŁO JEST WESOŁO...!!!


Wstałam dzisiaj dość wcześnie bo przede mną przygotowania do spotkania z przyjaciółmi. Korzystając z trwającej przepięknej pogody postanowiliśmy z mężem zorganizować małe party, może w ogrodzie?
Tak właściwie to kręcimy się wokół tej imprezki już od wczoraj, padło hasło potem telefony - i ...radość wszystkich. No i oto chodzi. Życie tak szybko mija, warto go przeżyć pełnią życia, a do tego potrzebni są też ludzie. Cieszymy się bardzo, że wśród naszego grona znajomych mamy takich, którzy zawsze są chętni do wspólnych spotkań i zabawy.

W nocy troszkę padał deszcz, fajnie bo roślinki w ogrodzie odżyły i są zadowolone. Zza chmurek wyłania się słoneczko, to zachęta by nakrywać stół na tarasie. Małżonek kręci się w kuchni przygotowując smakołyki na popołudniowe spotkanie, dołączam do niego bo razem jest przyjemniej, jak zrobię fotki to wrócę. 

Na tarasie "rupcie" prosto z Jarmarku dominikańskiego, obiecałam zdjęcia więc proszę - tak wygląda przeze mnie zrobiona dekoracja. Na pierwszym planie rower na którym jeździł mój najdroższy, ukochany Tatuś. Odszedł półtora roku temu...bardzo mi Go brakuje, ale cieszę się z posiadania po Nim takich pamiątek. Po za tym wierzę w łączność która między nami istnieje, on i tak jest przy nas ...















Sorki, podbiegam w tak zwanym międzyczasie do komputera by napisać co dzieje się w kulisach kuchenno - tarasowych bo już niewiele czasu pozostało.


Stół udekorowany, za chwilę pojawią się na nim konkrety...



W dzbanku smakowity pełny zdrowia napój (woda źródlana, miodek z cytryną i oczywiście mięta prosto z ogrodu


Jako dodatek ulubiony chlebek podpiekany z masełkiem czosnkowym


A do kawki smakowita tarta z borówkami




No i wpadka!
Pisanie tego posta kończę następnego dnia, cóż mówi się trudno - zabrakło trochę czasu na zrobienie i wklejenie innych  fotek.  Potraw było więcej, dania z grilla pachniały z daleka. Koleżanka upiekła smakowity torcik cytrynowy, oj można opowiadać i opowiadać...
Tak miało być..?

Najważniejsze, że spotkaliśmy się w komplecie, wszyscy zdrowi, zadowoleni i  radośni. To mnie cieszy najbardziej, fajnie kiedy mamy w swoim otoczeniu ludzi, którzy emanują radością i są entuzjastycznie nastawieni do wszystkich i wszystkiego. Każdy z nas opowiedział co ciekawego działo się i jak spędził urlop. Pomimo tego, że wszyscy utrzymujemy ze sobą stały, bliski kontakt opowiadaniom i rozmowom nie było końca.
Był śmiech, dowcipy, muzyka i wielka radość ze wspólnego przebywania. Nawet pojawiające się momenty refleksji nad życiem, jego sensem były przez wszystkich postrzegane bardzo pozytywnie.
 Na tarasie siedzieliśmy do późna, pogoda po raz kolejny nam sprzyjała, gwiazdy na niebie przyświecały prawie tak jak lampiony w ogrodzie.

Czas spędzony razem to czas, kiedy wszyscy wzajemnie sobie coś ofiarują, mam na myśli tę pozytywną energię, która jest w każdym z nas. Fajnie, że umiemy z niej korzystać i w cudowny sposób ją rozprzestrzeniać. Wdzięczna jestem za ten dar.
Prawda, że życie jest cudem???




środa, 13 sierpnia 2014

PASJE KULINARNE - nalewka "staroświecka"


NALEWKA WIŚNIOWA - staroświecka

Uwielbiam ten letni czas, czas dający wiele  możliwości przygotowania różnego rodzaju nalewek.  
Jesień, zima...oj długo trzeba będzie czekać do następnych zbiorów. Do dzieła póki czas po temu!!!

Ta naleweczka to rodzinna tradycja. Konieczne do jej wykonania jest zdobycie wiśni z najstarszych odmian drzewek wiśniowych tych tzw. "babcinych". Są one zazwyczaj drobniutkie, ale jakie słodziutkie! Takie drobne i bardzo dojrzałe są najlepsze, te ochronione przed szpakami. 

Składniki: 

- 50 dag bardzo dojrzałych wiśni
- 1 szklanka miodu najlepiej lipowego
- 25 dag. śliwek kalifornijskich
- 15 goździków
- 1 l. spirytusu 90 % wymieszanego z  3 szklankami wody źródlanej

Połowę wiśni wydrylować, pozostałe rozgnieść i pozostawić z pestką.


 Miód roztopić najlepiej na parze. 


Wiśnie przełożyć do słoja, zalać miodem i pozostawić do następnego dnia.


Śliwki umyć,  pokroić na paseczki i dodać do wiśni, dorzucić goździki, wlać spirytus i wymieszać z zawartością słoika. 






Następnie przecedzić i owoce odcisnąć przez gazę, przefiltrować do butelek. Naleweczka najlepsza jest po pół rocznym leżakowaniu.



wtorek, 12 sierpnia 2014

MOJE PASJE KULINARNE - naleweczki



NALEWKA MALINOWA


Sezon owocowy nadal trwa. Maliny są dla mnie numer jeden, i nie tylko ze względu na  wykorzystanie ich do nalewek...
 Oprócz swoich walorów zdrowotnych mają cudowny smak, kolor i niepowtarzalny aromat. To owoce mojego dzieciństwa. W pamięci mam obrazy, kiedy to z moim ukochanym Tatusiem jeździliśmy do lasu zbierać owoce leśne. Piękne maliny, jeżyny i nie tylko....(może napiszę o tym kiedyś więcej....) i nieważne, że krzaki raniły, że robaczki się w owocach kręciły. To były chwile cudowne i niepowtarzalne, chwile które dziś już należą do wspomnień.
Ach, rozklejam się...., więc  do dzieła!






Składniki na nalewkę:

- 1 kg malin najlepiej leśnych
- 3/4 kg cukru (daję brązowy)
- 1/2 szklanki miodu
- 1/4 l. spirytusu
- 1 l. czystej wódki

Maliny ułożyć w dość dużym słoju przesypując cukrem, nakryć i odstawić do następnego dnia. 
Rozpuścić miód, połączyć z wódeczką i zalać maliny. Odstawiamy na miesiąc, potrząsając słoikiem od czasu do czasu (najlepiej w ciemne miejsce). Po miesiącu filtrujemy nalewkę przez gazę, a do nalewu dodajemy spirytus. Odstawiamy na 10 dni, po czym przelewamy nalewkę do ciemnych butelek. Butelki przechowujemy w zacienionym miejscu 3 miesiące. Po tym czasie, konieczna jest degustacja. Nalewka ma właściwości rozgrzewające, więc jest w sam raz na jesienne słotne wieczory.









P.S. Wstawię kilka fotek kiedy będę rozlewała moją ulubioną naleweczkę.

piątek, 8 sierpnia 2014

SAMO ZDROWIE - IDEALNY OLEJ



Choć urlop mija bardzo szybko, powiem więcej za szybko wykorzystuję ten czas również aktywnie  - zdrowotnie. 
Dzisiaj zrobiłam cudowny eliksir dla zdrowia i nazwałam go Idealny Olej. Spieszę Wam Kochani przekazać sposób jego przygotowania bo jest bardzo prosty.



OLEJ PRZYGOTOWANY W DOMU



O kwasach tłuszczowych słyszęliśmy wszyscy bardzo wiele. Są one uznawane za gwiazdy medycyny naturalnej. Nie są syntetyzowane przez organizm, więc musimy je dostarczać wraz z pożywieniem. Dlatego określa się je jako "niezbędne kwasy tłuszczowe"

Problem w tym, że obecnie produkty zawierające omega - 3 spożywamy sporadycznie. 
Możemy je znaleźć w małych tłustych rybach (anchois, sardynki, śledzie) w oleju lnianym, oleju z orzechów włoskich, oleju rzepakowym czy w portulace pospolitej.

IDEALNY OLEJ roślinny dostarczający optymalne dawki kwasów tłuszczowych nasyconych, jednonienasyconych (omega - 9) i wielonienasyconych (omega - 3 i omega - 6), łatwo można samemu przygotować w domu.


IDEALNY OLEJ







sposób przygotowania:

- czerwony olej palmowy - 3 części
- olej sojowy - 1 część
- olej z orzechów włoskich - 1 część

Oleje do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością.


Zmieszaj oleje według podanych proporcji. Temperatura topnienia nierafinowanego oleju palmowego, barwionego na czerwono karotenem, wynosi 36 - 40 stopni C. Z tego powodu olej ten nie jest płynny w temperaturze pokojowej, aby go zmieszać, należy lekko go podgrzać na parze. Oleje z soi i z orzechów włoskich są płynne, dzięki wysokiej zawartości kwasów tłuszczowych wielonienasyconych. W ten sposób otrzymujemy mieszaninę, która pozostanie płynna w temperaturze powyżej 20 stopni C.





Olej ten spożywamy w trakcie posiłku. Dla osoby dorosłej 1 łyżka na jeden posiłek, bądź jako dodatek na surowo do sałatek.


Budujmy zdrowie, to w życiu ważne jest!



sobota, 2 sierpnia 2014

MOJE PASJE KULINARNE - chrzan


DOMOWY CHRZAN




Chrzan ma działanie odkażające i rozgrzewające, co zawdzięcza zawartości synigryny, która nadaje chrzanowi ostry, piekący smak. Chrzan oficjalnie jest uznawany za lek we Francji, Szwajcarii i Holandii, a u nas głównie jest przyprawą do sałatek i wędlin.


Chrzan jest naturalnym antybiotykiem działającym jednak bez skutków ubocznych, znajdującym zastosowanie w leczeniu różnych chorób. Ten lek natury ma działanie antywirusowe, grzybobójcze, wykrztuśne, bakteriobójcze. Zapobiega i łagodzi objawy wszelkich infekcji, wzmacnia odporność organizmu, niszczy wolne rodniki, pomaga w przeziębieniach, w zapaleniu płuc i oskrzeli, leczy zapalenie zatok, działa wykrztuśnie, zwalcza katar, pobudza apetyt, wspomaga leczenie anemii, poprawia przemianę materii, usprawnia trawienie, odchudza, działa moczopędnie, pomaga w kamicy moczowej, rozrzedza krew, poprawia krążenie krwi, obniża cholesterol, usprawnia pracę wątroby, wspomaga nerki, odkwasza organizm, oczyszcza z toksyn, zapobiega zaparciom, łagodzi bóle reumatyczne, zapalenie korzonków, odkaża jamę ustną i dziąsła, zapobiega krwawieniu dziąseł i paradontozie, przeciwdziała szkorbutowi, leczy ropiejące trudno gojące rany i wrzody, zapalenie uszu.


Chrzan zawiera witaminy: A, B, B1, B2, C, E, składniki mineralne: potas, wapń, fosfor, magnez, żelazo, mangan, sód, cynk, siarkę, fosfor, jod, chlor, błonnik, węglowodany, tłuszcze, związki azotowe, glikozydy, flawonoidy, olejki eteryczne, kwas nikotynowy, argininę, asparaginę, glutaminę, fitoncydy. Chrzan jest warzywem mało kalorycznym 100g to tylko 70 kalorii. Zawiera również substancje bioaktywne o działaniu przeciwnowotworowym.

Pod względem wartości chrzan znajduje się tuż za czosnkiem i cebulą!

Chrzan jest niezbędny w naszej kuchni, znalazł w niej szerokie zastosowanie, zarówno liście jak i korzenie są stosowane do przyrządzania smakowitych potraw. Stosowany jest do różnych potraw z mięsa, drobiu, dziczyzny, pasztetów, ryb, twardych serów, białych serów, buraków, zup, sałatek, surówek. Liście i korzeń chrzanu stosuje się do przygotowywania przetworów kiszonych, marynowanych, konserwowych dając im jędrność, aromat, trwałość i smak takim jak ogórki, buraki, pomidory. 

Chrzan posiada właściwości konserwujące, przedłużające trwałość produktów spożywczych, jak mięso, wędliny, jaja, sery, zabezpiecza je przed zepsuciem. Owinięte w liście chrzanu, długo zachowują świeżość, nie psują się, nie jełczeją. Chronią je przed bakteriami, wirusami i grzybami.


UWAGA: Nie wolno spożywać chrzanu osobom cierpiącym na marskość wątroby, stany zapalne przewodu pokarmowego, schorzenia nerek! 

Wiem, że co niektórzy powiedzą szkoda czasu, w sklepach jest duży wybór chrzanu: z żurawiną, ćwikłą....

A teraz pytanie ile jest w słoiku kupionym w sklepie chrzanu w chrzanie? Czy sprawdzaliście kiedyś tę informację? Nawet znani i  uznani  producenci wypuszczają go na rynek  z dodatkami...

Moja rodzinka wyznaje zasadę: jeśli mogę coś sama dla siebie zrobić to robię. 
Wiem co i z czego robię, a w efekcie końcowym wiem co jem!


Najbardziej wartościowy jest chrzan zaraz po utarciu, wtedy posiada najwięcej odżywczych wartości leczniczych. Przy zakupie chrzanu należy zwrócić uwagę na jego świeżość, zapach i wygląd. Powinien być czysty, gładki, po przecięciu biały, korzenie powinny mieć około 2.5 cm grubości i od 25 cm długości.

Tym razem do kuchni wkroczył mój mąż. To on jest mistrzem w przygotowaniu chrzanu domowym sposobem.

Składniki:
na 2 słoiczki od dżemu
- 3 korzenie świeżego chrzanu ok. 20 cm. długości
- sok wyciśnięty z 1 cytryny
- odrobina cukru (więcej niż szczypta)
- 200 ml. wiejskiej śmietany 




Chrzan obieramy i moczymy ok. 1/2 godziny w wodzie dla uzyskania jędrności. Ucieramy na tarce na średnich oczkach. To chyba najtrudniejsze zajęcie, łzy płyną z oczu bo chrzan jest ostry. Mówię wtedy do męża "fajny sposób na oczyszczenie oczu ..." 









Utarty chrzan posypujemy odrobiną cukru, aby nie zmienił barwy. Dodajemy  sok z cytryny i śmietanę, wszystkie składniki dobrze łączymy. Chrzan przekładamy do słoiczków.





Częściej powinniśmy gościć chrzanik na naszych stołach mając na uwadze co możemy zyskać dla naszego cennego zdrowia i urody.

 Przygotujcie chrzan domowy, mimo wyciśniętych łez, naprawdę warto!!!


P.S. Informacje zdrowotne o chrzanie zaczerpnęłam częściowo z portali internetowych.