NALEWKA MALINOWA
Sezon owocowy nadal trwa. Maliny są dla mnie numer jeden, i nie tylko ze względu na wykorzystanie ich do nalewek...
Oprócz swoich walorów zdrowotnych mają cudowny smak, kolor i niepowtarzalny aromat. To owoce mojego dzieciństwa. W pamięci mam obrazy, kiedy to z moim ukochanym Tatusiem jeździliśmy do lasu zbierać owoce leśne. Piękne maliny, jeżyny i nie tylko....(może napiszę o tym kiedyś więcej....) i nieważne, że krzaki raniły, że robaczki się w owocach kręciły. To były chwile cudowne i niepowtarzalne, chwile które dziś już należą do wspomnień.
Składniki na nalewkę:
- 1 kg malin najlepiej leśnych
- 3/4 kg cukru (daję brązowy)
- 1/2 szklanki miodu
- 1/4 l. spirytusu
- 1 l. czystej wódki
Maliny ułożyć w dość dużym słoju przesypując cukrem, nakryć i odstawić do następnego dnia.
Rozpuścić miód, połączyć z wódeczką i zalać maliny. Odstawiamy na miesiąc, potrząsając słoikiem od czasu do czasu (najlepiej w ciemne miejsce). Po miesiącu filtrujemy nalewkę przez gazę, a do nalewu dodajemy spirytus. Odstawiamy na 10 dni, po czym przelewamy nalewkę do ciemnych butelek. Butelki przechowujemy w zacienionym miejscu 3 miesiące. Po tym czasie, konieczna jest degustacja. Nalewka ma właściwości rozgrzewające, więc jest w sam raz na jesienne słotne wieczory.
P.S. Wstawię kilka fotek kiedy będę rozlewała moją ulubioną naleweczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz